Uwielbiam obserwować ptaki morskie. Na mojej liście ornitologicznych ‘’must see’’ jest ich sporo i wciąż dodaję nowe. Jednymi z nich od wielu lat były maskonury. W czerwcu 2019 roku nadarzyła się okazja, której nie mogłam zmarnować. Dwutygodniowy wyjazd na Islandię i to w czasie kiedy maskonury na pewno są na lądzie, idealnie 😊.

Miejscem wybranym do obserwacji była wyspa Heimaey. Wyspa ma pochodzenie powulkaniczne, położona jest w południowo-zachodniej Islandii i wymieniana jest w wielu przewodnikach jako świetne miejsce do obserwacji maskonurów, które gniazdują na powulkanicznych klifach. Na wyspę można podpłynąć promem, sama podróż zajmuje około pół godziny. Wielka figura maskonura w porcie dawała nadzieję, że tuż za rogiem spotkamy nasz główny cel wędrówki. Najlepsze miejsce do obserwacji znajduje się na drugim krańcu wyspy, co oznacza około 5 km spacerek. Droga jest prosta, chociaż głównie idzie się przy głównej drodze asfaltowej (aut bardzo mało, czasami mijali nas inni ludzie). Wokół na łąkach gniazdowały krwawodzioby i ostrygojady, o których może zrobię kiedyś osobny wpis.

Widok z promu na część archipelagu (wyspa Heimaey)
Figura maskonura w porcie wyspy

Na miejscu znajduje się mała chatka, z której można obserwować ptaki. Wchodząc tam minęliśmy dwójkę ludzi z lunetą godną BBC Earth rozmawiających między sobą, że widzieli maskonury. Ekstra, czyli zaraz będą… ale gdzie one są?

Klify widoczne z chatki obserwacyjnej

Maskonury gniazdują kolonijnie w kopanych przez nie norach. Zdarza się, że w kolonii wszystkie są na lądzie, lub wszystkie są na wodzie szukając pożywienia. Może to ten czas? Poczekamy… Poczekamy… Jest! Ale, coś tu się nie zgadza. Z tego co kojarzę, kolonie maskonurów są olbrzymie, a tu oprócz kilku pływających osobników, było pusto. Na wodzie było kilkanaście edredonów, fulmary i mewy trójpalczaste.  Cicho i pusto, co jest bardzo dziwne w przypadku ptaków gniazdujących w koloniach.

Lecący maskonur, z dość dużej odległości
Znajdź maskonura 😉

Przyznam szczerze, myślałam, że może akurat tak trafiliśmy. Chociaż spędziliśmy tam dłuższą chwilę, może akurat wszystkie były daleko na wodzie? Wyjaśnienie znalazłam bardziej przez przypadek. Tak to prawda, kolonia ta w latach 90. była jedną z większych kolonii maskonurów na Islandii i tę informację wciąż powtarza wiele przewodników. Jednak od wielu lat notuje się tu bardzo wysokie spadki populacji – zbyt mała ilość ryb powoduje wysoką umieralność piskląt i populacja nie jest corocznie odnawiana. Te osobniki widziane na morzu to prawdopodobnie dorosłe, które gniazdowały tu w zeszłych latach i dalej próbują, chociaż z małą szansą na powodzenie.  Maskonury odnotowały wyraźne spadki w populacji, zwłaszcza na Islandii.

Jednak na szczęście, nie wszędzie spadki te są aż tak widoczne, w niektórych miejscach kolonie dalej są żywe i pełne ptaków. Czasami planowanie nie na wiele się zdaje i pomaga przypadek. Bo trochę przypadkiem trafiliśmy na miejsce w północno-zachodniej Islandii, które też miało mieć kolonię maskonurów. Pamiętając o Heimaey nie robiłam sobie zbyt dużych nadziei, może liczyłam na kilka wyraźnych zdjęć w wodzie. Ale tu wszystko było inne. To miejsce żyło i już z daleka było słychać i widać mewy trójpalczaste, gniazdujące na urwisku. I wreszcie – maskonury! Dziesiątki maskonurów czasami metr od ludzi, ich furkot skrzydeł w powietrzu i charakterystyczne buczenie (serio, polecam poszukać na youtubie, te dźwięki w ogóle nie przypominają ptasich 😉 ). Kolonia pełna była ptaków obserwujących przyglądającym się im ludziom. Jednocześnie wyglądało na to, że były przyzwyczajone do ich obecności.

Poza parą fulmarów i kilkoma mewami trójpalczastymi większość z tych białych kropek to maskonury
Jedno z moich pierwszych wyraźnych zdjęć 😉
Maskonur w locie wbrew pozorom nie jest taki łatwy do uchwycenia 😉

Maskonury to niesamowite stworzenia, uznawane za jeden z symboli Islandii.  Pływają szybko jak małe torpedy, polując na małe rybki. Dość wyraźnie odczuwają zmiany w środowisku, co ma wpływ na ich przetrwanie. To niesamowite uczucie móc obserwować je w naturze i mam nadzieję, że w przyszłości spotkanie ich nie będzie należało wyłącznie do wspomnień.

Spotkanie na wodzie
Maskonur odpoczywający w norze
Pora obiadowa?
Bardzo lubię to zdjęcie, więc dodaję je jako ostatnie 😉
Aneta

Subskrybuj
Powiadom o
guest
11 komentarzy
Od najstarszych
Od najnowszych
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ania
Ania
3 lat temu

Maskonury wyglądają jakby były wyjęte prosto z bajki! Szczególnie na ostatnim zdjęciu 😉
Jaka może być etymologia ich polskiej nazwy?

Jaa
Jaa
3 lat temu
Reply to  Aneta

Kiedy będzie nowy wpis? Ja czekam 🙂

Jaa
Jaa
3 lat temu
Reply to  Aneta

Wchodzę co 3 dni i nie widzę wpisu. Coś się chyba zepsuło… proszę nie rób mi tego i nie zabijaj bloga zanim dostał (hehe) skrzydeł!

Iza
Iza
3 lat temu

Szczerze mówiąc, wcześniej nie słyszałam o tym gatunku. Bardzo ciekawie opowiedziana historia z wyprawy, maskonury wyglądają jak z bajki – tak jak pisze Ania 😀 Wyglądają jak figurki z klocków lego 😀 Jestem ciekawa kolejnych Twoich wypraw!

Iza
Iza
3 lat temu
Reply to  Aneta

Super, czekam z niecierpliwością! 🙂

akaneko
3 lat temu

Ostatnie zdjecie faktycznie deser. Dobra kompozycja i kwiatki dosładzające obraz.Można by spkojnie powesić.